czwartek, 7 marca 2019

Artystyczna ekologia cz. 2 - mleko w kance



Następny wpis o moich próbach życia ZERO WASTE, czyli próbach bezodpadowego życia w mojej rodzinie. Zaczęłam temat o wszechobecnych toreb plastikowych, a teraz poruszę temat KARTONÓW PO MLEKU. Przeciętny Polak wypija rocznie dwieście litrów mleka. To daje dwieście opakowań, które lądują w koszu na śmieci. A gdzie wyrzucamy kartony po mleku? Z jednej strony jest to karton czyli kłania się kontener na odpady papierowe, ale z drugiej strony, karton ten jest od środka wyłożony folią, a u góry jest plastikowa nakrętka. Tak więc zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Gospodarki i Pracy kartony po mleku lądują w pojemniku na tworzywa sztuczne (kolor żółty), razem z plastikowymi i metalowymi odpadami.

Wracając do moich prób bezodpadowego życia zrezygnowałam z mleka w kartonie. Mleko piję - ale od krowy. Takiej prawdziwej, która chodzi po łące i chrupie sobie trawę, taką zieloną i soczystą.
Niestety nie mamy już w sklepach naturalnego mleka, które nie byłoby poddawane obróbce termicznej, dzięki której pozbawione jest dużej części drobnoustrojów. Niestety, także tych korzystnych dla naszego organizmu. Jednak nasz przewód pokarmowy potrzebuje niektórych rodzajów bakterii do prawidłowego funkcjonowania, dlatego powinniśmy spożywać fermentowane produkty, tj. kefiry czy jogurty. Jeśli ktoś z Was ma możliwość kupowania mleka niepasteryzowanego to jak najbardziej warto z tego skorzystać. Takie mleko ma więcej wartości odżywczych, zawiera jednak znacznie więcej tłuszczu.

Był czas, że kupowałam mnóstwo kartonów z mlekiem, więc produkowałam mnóstwo odpadów plastikowych. Pewnego dnia powiedziałam STOP! A raczej krzyknęłam. Zakomunikowałam rodzinie, że nie kupujemy już więcej mleka w kartonie. Ale co będziemy pili? MLEKO OD KROWY! Takie jak byliśmy mali? TAK! I tak zaprzyjaźniliśmy się na nowo ze starą, stylową … KANKĄ DO MLEKA (mamy ich kilka), a z kanki mleko przelewany do glinianych dzbanków, które zakupiliśmy na targu staroci. Cieszę się bardzo, że dzieci pamiętały smak prawdziwego mleka od krowy, więc było łatwiej zrezygnować z tego w kartonie. A mi przypomniały się wspaniałe czasy kiedy mała Ania chodziła ze swoją kanką po mleko i jaka była frajda jak mogliśmy patrzeć na dojone krowy i czuć zapach świeżego mleka i oczywiście...obornika ale to nie przeszkadzało (to zapachy dzieciństwa).

Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że mieszkamy na wsi i mleko od krowy mamy pod nosem. Zapytacie, a co jak mieszkacie w mieście? Widzę następujące rozwiązanie. Zawsze mleko od krowy może przyjechać do Was, tzn. gospodarz może przywieźć Wam mleko - wystarczy umówić się z nim i sąsiadami na odpowiedni dzień i godzinę odbioru. Tak było też i u nas na wsi, gdzie gospodarze z pobliskich wiosek przywozili kanę mleka krowiego, a nasi mieszkańcy czekali niecierpliwie ze swoimi kankami.

PRZERAŻA MNIE WSZECHOBECNY PLASTIK! Więc zrezygnowałam z mleka w kartonie.
Podsumowując: nasze małe eko kroki to:
  • rezygnacja z mleka w kartonie czyli z plastiku na rzecz mleka prosto od krowy (zasada refuse - odmawiaj)
  • używam kanek i garnków glinianych do mleka, zakupionych na targu staroci, więc dałam im drugie życie (zasada reuse - użyj ponownie)
Małe eko kroki, a jak cieszą!
Jeśli przeczytałeś tekst do końca to jesteś gotowy na następne eko krok.

Anna Wojszel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz