środa, 29 maja 2019

Wizyta w Dobrym Mieście (11.05.2019) i ocena praktycznych aspektów ochrony i popularyzacji dziedzictwa kulturowego na przykładzie tego grodu nad Łyną


Na wstępie mojej krótkiej pisemnej wypowiedzi, chciałam przestrzec czytelnika, że napisana przeze mnie wypowiedź pisemna ma charakter reportażowy i zindywidualizowany. Ta forma wypowiedzi jest wyborem świadomym, gdyż nie jestem historykiem, ale plastykiem i moja profesja jest silnie naznaczona subiektywizmem, którego unikają historycy.

Sobotni poranek. Zbiórka części grupy studentów DKiP II II° jadących do Dobrego Miasta ma miejsce na właśnie przebudowywanym Dworcu Głównym w Olsztynie. Do ostatniej chwili nie jestem pewna, gdzie znajduje się ów przystanek autobusowy, o którym wspominał w mail’ach grupowych prof. Hoffmann [1]; przystanek ten ulega ciągłym przemieszczeniom na skutek awansujących prac rewitalizujących przestrzeń Dworca Głównego. Na szczęście spotykam dwie pierwsze uczestniczki wyprawy, co lekko mnie uspokaja i utwierdza w przekonaniu, że nie jest najgorzej z moją orientacją w terenie, skoro inni studenci również przejawiają tendencję do pojawienia się w tym samym miejscu i czasie. Podczas jazdy busiku, realizującego regularne przejazdy z Olsztyna do Dobrego Miasta na drodze krajowej n° 51, obserwuję, między innymi kojąco-zachwycający widok za oknem: żółte pola rzepakowe działają stymulująco na nieco opieszały o tej porze dnia umysł. O tej porze roku widać przydrożne bociany, które nie boją się zakładać gniazd przy szosie. Żółty kolor rzepaku przeplata się z młodą zielenią i świeżą, niebieską tonią jeziora. Jeszcze o tej porze dnia nie wiem, że w Dobrym Mieście spotkam stujednoletniego akwarelistę, z którym odbędę rozmowę o ewentualnym promowaniu miasta i okolic poprzez warsztaty malarsko-plenerowe w tym mieście. Na miejscu dołączają do nas pozostali studenci, między innymi studentka z Grudziądza, która również zwraca uwagę na krajobraz i infrastrukturę, podczas wjazdu z innej strony do Dobrego Miasta [2], między innymi na nowy plac zabaw. Jest nas dwanaścioro studentów, jak apostołów lub znaków grecko-rzymskiego zodiaku. Stoimy na przystanku autobusowym, nieopodal którego widzimy kościół. Prof. Hoffmann opowiada o dawnych mieszkańcach Dobrego Miasta [3], dotkniętymi ówczesnymi nieuleczalnymi chorobami wenerycznymi, o ich stygmatyzacji poprzez izolowanie od pozostałej części społeczeństwa, zarówno za życia jak i po śmierci [4]; i o medyczno-społecznej konfuzji ówczesnych osób dotkniętych syfilisem z trędowatymi. Na chodniku leżą pozostałości rozbitego szkła, okruchów wieczoru, w którym miejscowy alkohol musiał mieć swój udział. Czyżby to symptomy współczesnej „zarazy”, z którą wciąż nie udało nam się uporać?

Z przystanku kierujemy się do kościoła [5], który o tej porze dnia jest dla nas zamknięty, ale przez uchylone drzwi zza kraty, możemy zobaczyć wnętrze tego budynku. Moją uwagę przykuwa kolor i struktura cegieł. Zwracam również uwagę na otaczające budynek kościelny dachówki, wchodzące w skład muru przykościelnego.

Nasze przemieszczenia z jednego punktu zabytkowego do następnego są niespieszne [6]. Odległość między poszczególnymi punktami zwiedzania jest na miarę ludzkich kroków, nawet dla osób z lekką niepełnosprawnością ruchową.

Z budynku sakralnego kierujemy się ku tyłom budynku kolegiaty [7] i nieudacznie porównujemy ten punkt miasta „z potencjalnym miejscem, z którego nieznany artysta szkicował podkład do obrazu. Widok współczesnego Dobrego Miasta porównujemy z warmińskim Guttstadt sprzed 145. lat. Stanowi to dla nas modelowy przykład jak wielkie przemiany - w niecałe sześć pokoleń ludzkich - nastąpiły w dziedzictwie kulturowo-materialnym jednego ośrodka miejskiego [8]”. Najprawdopodobniej mosiężna makieta z planem miasta pobudza wyobraźnię przestrzenno-architektoniczną; nie tylko u osób widzących. Kierując się ku sadom i ogródkom, gdzie niektórzy botanicy mogliby się popisać swoją wiedzą z zakresu znajomości kwiatów ogrodowych i zasadzonych tam drzew, zatrzymujemy się przy placu zabaw, gdzie dowiaduję się o miejscowych działaniach na rzecz rewitalizacji przestrzeni miejskiej. W przestrzeni plenerowej w krużganku kolegiaty zauważamy samochody, które zdaniem niektórych uczestników, nie są godne przebywania w tak zacnym parkingu. Tym samym wykluwa się pomysł na nowe miejsca parkingowe. W dalszym punkcie zwiedzania miasta zatrzymujemy się na przesympatycznym placyku z ławeczkami i przyglądamy się okrągłej rzeźbie z inskrypcjami w różnych kierunkach. Domyślam się, że w sezonie spełnia ona również rolę fontanny. Placyk ma w sobie coś z uroku francuskiego miasteczka Digne-les-Bains. Zastanawiam się, czy te dwa placyki w tych dwóch odległych miasteczkach powstały w tym samym czasie i jak wyglądała komunikacja oraz wymiana informacji w czasach ich konstrukcji. Ten paralelizm architektoniczny utrzymuje się nadal w miejscowej cukierni z lokalnymi smakołykami, przypominającymi te z sympatycznych prowansalskich miasteczek, którym udało się do dziś zachować swój urok, bo nie zniszczyła ich wojna. Oficjalne przewodniki podają, że Dobre Miasto zostało zniszczone w 65% [9], ale nasz przewodnik-wolontariusz twierdzi, że te dane są zaniżone. Przy Bocianiej Baszcie zauważam, że cegła jest nieco przypalona; jakby jakimś dawnym pożarem [10]. Drzwi do Bocianiej Baszty [11] zostają nam otworzone za pomocą zadziwiająco dużego klucza. Wspinamy się wąskimi schodkami, odkrywając na kolejnych kondygnacjach liczne przedmioty, które przywołują różne momenty z historii tego miejsca: moją uwagę przykuwa minimalistyczna walizka uchodźcy z Wilna. Z Bocianiej Baszty kierujemy się z naszą nową przewodniczką-wolontariuszką ku linii kamienic z szyldami zawodów i usług, które uległy przedawnieniu [12] lub nawet wyginięciu: zatrzymujemy się przy dawnym zakładzie fotograficznym, szewskim, piekarskim i fryzjerskim.


Ewa Surażyńska 
(17 i 18.05.2019); Dziedzictwo Kulturowe i Przyrodnicze

Bibliografia:
  • Gazeta Wyborcza, w: Magazyn Olsztyn, w: „Od idei do rewitalizacji – sieć miasteczek Cittàslow”, 17.05.2019, s. 8.
  • Orłowicz M., Ilustrowany przewodnik po Mazurach Pruskich i Warmii, Olsztyn 1991.
  • Skuza Z. A., Ginące zawody w Polsce. Ocalić od zapomnienia. Sport i Turystyka. MUZA SA, Warszawa 2006.
  • Suchenek Z., Kalinowski D. K., Sikorski J., Dobre Miasto na starych widokówkach. Dobre Miasto (ehem. Guttstadt) auf alten Postkarten, Dobre Miasto 2007.
Strony internetowe:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dobre_Miasto (dostęp: 17.05.2019).
http://www.dobre-miasto.com/zabytki-dobrego-miasta/baszta-bociania/ (dostęp: 18.05.2019).
Przypisy:
[1] Zob. prof. Hoffmann: „(…) mała korekta do poniedziałkowej informacji. Spotykamy się w sobotę o godz. 9.30, 11. maja na przystanku Expressbusów, który został przeniesiony (obecnie znajduje się przy ul. Lubelskiej naprzeciwko stacji benzynowej Statoil)”.

[2] „Początkowo miasto nazywało się Gudestat, czyli miasto pruskiego plemienia Gudde. W późniejszym czasie niemieccy osadnicy przekręcili ją na Guttstadt, które tłumaczono na język łaciński jako Bona Civitas, a na polski Dobre Miasto. Formy nazewnicze do 1945 roku: niem. Guttstadt.”

[3] „Inne nazwy miasta: Guddestat, Godenstat, Gudinstat, Gutberg, Gutenstat, Guthenstadt, Guthinstadt, od 1946 oficjalnie Dobre Miasto. (…) Herbem miasta jest jeleń trzymający w pysku gałązkę dębu z dwoma żołędziami, stojący na zielonej trawie. Patronką miasta jest święta Katarzyna Aleksandryjska.”

[4] Zob. nekropolia Dobrego Miasta.

[5] „Kościół jest częścią gotyckiego zespołu kolegiackiego z lat 1357–1389. Biskup warmiński Herman około 1346 dokonał ostatecznego rozdziału dóbr biskupich i kapitulnych. Powołał także kolejną kapitułę – kolegiacką, która stała się wkrótce trzecim co do wielkości właścicielem ziemskim na Warmii. Aktem z 20 listopada 1347 kapitułę kolegiacką przeniesiono do Dobrego Miasta włączając do niej miejscowy kościół parafialny. Budowę obecnego kościoła rozpoczęto około 1359. Pod koniec XIV w. w kościele były już co najmniej cztery ołtarze, w 1392 papież Bonifacy IX wystawił bullę odpustową, a w 1396 ufundowano stalle kanonickie. W 1420 wyświęcono nowy ołtarz główny ku czci Krzyża Świętego, Zbawiciela i Wszystkich Świętych. Zabudowania kolegiaty stanowią zwarty czworobok, nieznacznie rozszerzający się ku zachodowi. Część północną zajmuje kościół, od zachodu i południa znajdują się budynki mieszkalne kanoników, od wschodu pozostałość dawnego domu biskupów, zakrystia i brama w kierunku miasta.”
„Druga brama (Młyńska) znajduje się w skrzydle południowym. Kościół o wymiarach zewnętrznych ok. 61,5 × 25,5 m ma postać trójnawowej hali bez wydzielonego prezbiterium, typowej dla Warmii; wysokość do okapu dachu wynosi 16 m. Od strony zachodniej dostawiona jest wysoka czworoboczna wieża. Pary ośmiobocznych filarów dzielą wnętrze na siedem przęseł przekrytych sklepieniami gwiaździstymi – czteroramiennymi w nawach bocznych i ośmioramiennymi z żebrem przewodnim w nawie głównej.”

[6] „Cittàslow (dosłownie: „powolne miasto”) – powstały w 1999 roku we Włoszech ruch, a zarazem organizacja non-profit, której celem jest oparcie się globalizacji i homogenizacji miast poprzez popieranie różnorodności kulturalnej, ochronę środowiska naturalnego, promocję tradycyjnych lokalnych produktów oraz dążenie do poprawy jakości życia. Inspiracją dla ruchu jest organizacja Slow Food.”

[7] „Kapituła Kolegiacka dla diecezji warmińskiej została utworzona przez biskupa Hermana 17 czerwca 1341 i osadzona w Pierzchałach koło Braniewa. Była to jedyna kapituła kolegiacka na ziemiach państwa krzyżackiego. W 1343 przeniesiono ją do Głotowa, a 20 listopada 1347 do Dobrego Miasta. (…) Dobre Miasto było ośrodkiem dóbr biskupich, siedzibą kapituły kolegiackiej (do 1811), a także ośrodkiem handlu i rzemiosła.”

[8] Słowa ujęte w cudzysłów należą do prof. Hoffmann’a. Ich forma gramatyczno-strukturalna została przetworzona w celu utrzymania poprawności gramatycznej w tym konkretnym kontekście wypowiedzi pisemnej.

[9] „Podczas II wojny światowej zniszczenia wynosiły ponad 65% zabudowy, w tym całkowicie rynku i otoczenia”.

[10] Tamże.

[11] „Baszta Bociania to pozostałość po średniowiecznych murach. Nazwa pochodzi od gnieżdżących się na jej szczycie do niedawna bocianów – bociany niezadowolone z remontu dachu postanowiły zmienić okolice na bardziej przyjazne”.

[12] Zob. Z. A. Skuza, Ginące zawody w Polsce. Ocalić od zapomnienia. Sport i Turystyka. MUZA SA, Warszawa 2006.