niedziela, 27 października 2019

Własny punkt widzenia do kategorii potencjalności i jej obecności w sztuce wizualnej w kręgu kultury europejskiej


Potencjalność, bądź jej symptomy, można między innymi rejestrować za pomocą nośnika jakim jest aparat fotograficzny, ale nie wystarczy sama sztuka kadrowania obrazu, wyczucia światła w celu rejestrowania momentu, który uznamy za potencjalny. W tym doświadczeniu i ćwiczeniu zarazem, nauczyłam się dobitniej odróżniać to co sztuczne, od naturalnego. Zauważyłam również, że przy rejestrowaniu kiełkujących nasion, fotograf jest zmuszony schylić się nad światłożądną roślinką, położyć się na odmarzającej lub skroplonej poranną rosą ziemi; i popatrzeć na świat z perspektywy mrówki i ślimaka. Wybrałam jako przykłady właśnie te dwie żywe istoty, bo ich rozmiar nie jest dostosowany do ludzkiego i trzeba nie lada wirtuozerii intelektualnej, aby dojść do punktu widzenia mrówki czy ślimaka.

Doszukiwanie się wizualizacji potencjalności w najbliższym otoczeniu, tym z zasięgu ręki i oka, pomogło mi zrozumieć błędy wychodzące z antropocentrycznego stylu myślenia i wychowania, do którego bardzo już przywykliśmy. Przykładem myślenia antropocentrycznego jest chociażby proces budowania szerokich autostrad pomagających człowiekowi i udomowionym przez niego zwierzętom, w pokonywaniu dużych odległości w niezmiernie krótkim czasie.

W procesie oglądania się za zaspokojeniem własnych potrzeb architektoniczno-urbanistycznych zostały zignorowane potrzeby istot mniejszych, jak żab, jeży czy lisów, dla których pokonanie przejścia z jednej strony szosy na drugi stało się ryzykiem związanym z niebezpieczeństwem bycia zgniecionym przez samochód. Innym zauważonym przeze mnie przykładem arogancji wobec tego co potencjalne, zwłaszcza w kadrze tych konkretnych studiów, jakimi było dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze, było zauważenie przeszkód w postaci tam i różnorakich barier na rzekach i jeziorach uniemożliwiających swobodny przepływ ryb i ptaków wodnych. Stan zaśmiecenia i zanieczyszczenia pobliskich zbiorników wodnych lub chociażby najbliższego lasu pokazuje, że nie dajemy temu co potencjalne, niezbędne i piękne zarazem, szansy na przetrwanie.

W początkowej fazie moich poszukiwań, jako studentki kierunku, jakim jest dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze, siedliska potencjału szukałam, zdaje mi się, że w sposób chybiony, w starych kamieniach, ruinach gotyckiego zamku i innych ceglasto-kamiennych budynkach, które okazały się mieć niewiele wspólnego z potencjalnością; z wyjątkiem może sowiego gniazda na jednej z wież zamkowych. Zbliżenie się ku temu, co naturalne i zignorowane, zaczęło dawać pierwsze pozytywne, jeśli tak to można ująć efekty, w trakcie moich wizualnych rejestracji. Często dzieje się również tak, że do tego co potencjalne podchodzę w sposób spontaniczny, intuicyjny i nieintencjonalny. Potencjalności, a zwłaszcza jej rejestracji nie znajdziemy, gdy zbyt intensywnie jej szukamy, np. na potrzeby zarejestrowania jej w celu uzyskania konkretnego rezultatu badań na określony administracyjnie termin. Potencjalność wykluwa się na naszych oczach, tak jakby od niechcenia i przypadkiem, a zwłaszcza, gdy jej nie zauważamy wprost. Tkwi nie tylko w sferze wizualnej. Aparat fotograficzny jest przecież narzędziem sztucznym, nie rejestruje zapachu, gęstości powietrza, a w przypadku zdjęcia, które nie jest rejestrem filmowym, ciszy lub hałasu.

Proces opisywania potencjalności w XXI. wieku jest również obarczony niedostatkiem, bo proces pisania wymaga odizolowania się od tego co naturalne. O tym, czy moje rozważania zostaną przeczytane, zależy między innymi od sprawności komputera, którym się posługuję i jego kompatybilności z drukarką, pomijając kwestię osobistego dostosowania lub jego braku do wyżej wymienionych narzędzi pracy. Czasami do potencjalności podchodzimy w sposób chybiony. Aby wyjść jej na spotkanie, musiałam odsunąć logikę oceniania rzeczy, które napotykałam na mojej poszukiwawczej drodze i wejść w sferę, którą nazwałabym „poza dobrem i złem”. Rejestracji potencjalności przypisałabym zjawisko efemeryczności i ciągłej zmiany. Efektem jest zjawisko nieaktualności tego co dzień temu mogło uchodzić za aktualne. Rejestracja jest tylko i aż etapem i gdy używam słowa „etap” wchodzę z kolei w estetykę „niedokończenia”. Zauważyłam podczas wspólnych ćwiczeń z innymi studentami, że jeszcze nie dojrzeliśmy do estetyki stanu rzeczy z „tu i teraz”, które nie będą tym samym „tu i teraz” za dwie godziny. Nie lubimy używać sformułowań typu „stan rzeczy z dnia 14.05.2019”. Wrogiem, jeśli można użyć tego słowa, w rejestrowaniu tego typu efemeryczności jest perfekcjonizm, uniemożliwiający wewnętrzną zgodę na zarejestrowanie stanu umysłu przejawiającego się zewnętrznie w danym momencie.

Aktualizacja potencjalności jest związana z ciągłą i konsekwentną zmianą, której my ludzie nie zawsze rozumiemy lub chcemy zaakceptować. Sprzyjającym wektorem przy rejestracji potencjalności jest czas i niezmienność, bo tylko z perspektywy owej niezmienności, można dostrzec to, co zmienne. Jako osoba trudniąca się fotografią amatorską, pisząc tę część pracy, zdaję sobie sprawę z ograniczoności mojego pola widzenia. Czasami może to być spowodowane chwilowym stanem zmęczenia, przygnębienia czy przytłoczenia obowiązkami. Niejednokrotnie zastanawiałam się nad celem moich rozważań o potencjalności i popadałam w sceptycyzm. Jednocześnie wszelakie racjonalne metody poszukiwawcze, wylansowane przez nauki ścisłe okazywały się dla moich poszukiwań niedostosowanymi, jak z góry przygotowana przez fikcyjnego administratora tabelka z wymogami wpisowymi wymykającymi się strukturze owego szablonu. Tabelki i ankiety dają tylko ograniczoną liczbę odpowiedzi na dane zagadnienia i przy ich wypełnianiu – jak większość ludzi – byłam często zmuszona wpisać „inne” lub „nie dotyczy”.

Momentem sprzyjającym rejestracji potencjału jest stan przebudzenia po możliwości odpoczynku; możliwość usłyszenia porannych ptaków za oknem, bez potrzeby identyfikowania ich dźwięków z ornitologicznego punktu widzenia. Poszukiwanie potencjalności uczy wrażliwości i odpowiedzialności w dbaniu o to, co od nas zależne. Zdawać sobie należy sprawę z ograniczoności i powiedzieć sobie w pewnym momencie: „tu się dzisiaj zatrzymam, bo dalej już pójść nie mogę”. By ów proces myślowego kiełkowania pozostał stały i dający się nadal rozwijać w sposób zdecydowany w swej powolności i konsekwencji realizacji, należy zawsze pamiętać o skończoności naszego własnego ciała. Biorąc pod uwagę cechy psychologiczne, należałoby, o ile to jest możliwe, unikać czynników powodujących i sprzyjających tzw. zachwianiu równowagi. Potencjalności nie należy mylić ze szczęśliwością. Nigdy nie będzie należała do sfery spełnienia, jak również nie będzie można o niej powiedzieć, że już się wyczerpała, jako temat czy zagadnienie. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że w tej sytuacji pozostawiam czytelnika w stanie braku usatysfakcjonowania, ale satysfakcja należy do sfery zaktualizowanej, a potencjalność ucieka przed spełnieniem, wpisując się jednocześnie w przyszłość.

W przypadku potencjalności satysfakcja, na linii czasu, będzie zawsze przed realizacją i z tego punktu widzenia, potencjalność jest czymś, co zawsze będzie wzbudzać nadzieję. Kadrowanie jej za pomocą aparatu fotograficznego, czy też innych nośników, czy wpisywanie jej w dany krąg kulturowy, jest również procesem z góry narzuconym, gdyż nieokiełznany umysł szukać będzie potencjalności na innych kontynentach i zdementuje coś co można by nazwać idioterią w postaci zapisu potencjalności za pomocą aparatu fotograficznego. Im bardziej będziemy usiłowali złapać potencjalność i usidlić ją, np. dla potrzeb niniejszej pracy magisterskiej, tym sprytniej będzie się nam ona wymykać. Mnie, jako osobie mającej powinność a zarazem zaszczyt przedstawienia mojego podejścia w ramach niniejszej pracy, mogę tylko przyznać, że zdaję sobie sprawę z ułomności i efemeryczności sytuacji, w której się znajduje podmiot poznawczy taki jak ja. Gdy przypatruję się starej książce, z wypłowiałymi kartkami, zdaję sobie sprawę, że siły witalne włożone w jej realizację, jakby wywietrzały, i że energia i mądrość tej książki tkwią gdzie indziej. Spryt potencjalności tkwi w niespostrzegalnym przemieszczaniu się z jednej materii w drugą. Aparat fotograficzny przekłamuje rzeczywistość, a odbiorca obrazu często zastanawiać się będzie, czy obrazom można wierzyć, czy widz nie uległ indoktrynacji czy osobistej manipulacji. Należy również pamiętać, że w kręgu kultury europejskiej reprezentacja wizualna jest jednostką przewartościowaną.

Kończąc ten „statement” pozostawiam samemu czytelnikowi jego własne podejście do potencjalności. Natura ludzka jest dość przewrotna i na ogół mamy najwięcej do powiedzenia wtedy, gdy ten głos już nam zostanie odebrany. W momencie możliwości wypowiedzenia się czujemy niemożność zmierzenia się z tą wolnością, uznając ją w jakiś sposób za nieznośną i niedostosowaną, wymykającą się logice chaosu i pustki. Nie chcąc z kolei popaść w sidła tej żonglerki słownej, zostawiam potencjalności przestrzeń, która może być również rozumiana jako cisza.

Ewa Surażyńska



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz