czwartek, 28 kwietnia 2016

Wierzyć czy nie wierzyć? Skąd się wzięły przesądy i zabobony?

Zapewne każdy z nas chociaż raz zastanawiał się czy czarny kot, który właśnie przebiegł nam drogę do szkoły czy pracy, przyniesie nam pecha? W codziennym życiu niejednokrotnie spotykamy się z przesądami. Jedni w nie wierzą, inni twierdzą, że nie, ale „na wszelki wypadek” pukają w niemalowane drewno i starają się unikać przechodzenia pod drabiną. Z badań przeprowadzonych w 2011 roku przez Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że 54% Polaków wierzy w różnego rodzaju gusła. Pojawia się więc pytanie; dlaczego tak się dzieje? Skąd się wzięły zabobony?

Przesąd z reguły odnosi się do czynności, która ma nam zapewnić szczęście albo zapobiec nieszczęściu. Zazwyczaj są one bardzo mocno zakorzenione w kulturze, towarzyszą nam od pokoleń. Stąd też, pomimo iż mamy do nich stosunek żartobliwy, ciężko nam je obalić. Zrodziły się w zbyt odległych czasach i scaliły się z kulturą i tradycją. Miały być próbą wytłumaczenia tego, czego człowiek nie był w stanie zrozumieć. Uzasadniano pewne zjawiska w sposób, na jaki pozwalała ówczesna wiedza. Wierzenia te przetrwały do dzisiaj , bo przecież łatwiej jest żyć w coś wierząc.

Genezy przesądów są różne. Pierwsze zabobony narodziły się już w starożytności. Właśnie wtedy czarny kot utożsamiany był ze zwierzęciem wysłanym przez demona. W czasach tych uważano ,że noc jest częścią doby, którą włada szatan . Kot widzący w ciemności, chętnie polował nocą. Jego świecące oczy, budziły przerażenie i strach. Tak narodził się jeden z najpopularniejszych przesądów - czarny kot przynosi pecha. Osobiście uważam, że czarne koty to sympatyczne zwierzęta, ale wolę unikać sytuacji, w której przebiegają mi drogę.

Starożytni Rzymianie wierzyli, że dusza mieszka w człowieku w postaci „tchnienia”. Kichnięcie mogło spowodować, że przez przypadek zostanie ona wypchnięta z ciała. Żeby zapobiec takiej sytuacji, należało wypowiedzieć zaklęcie „niech Cię Jowisz uchroni”. Stąd też wywodzi się zwyczaj mówienia „na zdrowie”, gdy słyszymy, że ktoś kichnie.

Według krążącego powszechnie przekonania liczba trzynaście przynosi pecha. Dlaczego to właśnie ona jest tak niefortunna w staraniach o szczęście? W starożytnej Babilonii system liczbowy oparty był na liczbie dwanaście. Ludzie zaczęli więc wierzyć, że kolejna po niej oznacza zaburzenie ogólnie przyjętego porządku. Toteż w kulturach, czerpiących z dorobku starożytnej Mezopotamii, zaczęto utożsamiać trzynastkę z nieszczęściem.

W kulturach azjatyckich, na przykład w Japonii, Chinach, Korei czy Malezji "nieprzyjazną" liczbą jest czwórka. Wynika to z tego, że znak, używany do jej zapisywania, wymawia się tak samo jak słowo śmierć. Strach przed liczbą cztery nazywa się tetrafobią i bardzo często ma ogromne oddziaływanie na życie codzienne - w budynkach brakuje pięter oznaczonych tą cyfrą, a w szpitalach ciężko dopatrzeć się sali, które miałyby na drzwiach ten właśnie numerek.

W dawnych Chinach, Indian , a także u pradawnych Słowian wierzono, że próg oddziela bezpieczne wnętrze domu od zła świata zewnętrznego. Uścisk dłoni między osobami znajdującymi się po obu stronach , stwarzał zagrożenie przyniesienia do domu złych mocy. W ten sposób utrwaliło się przekonanie, że nie powinno się witać z kimś przez próg.

Przez wiele lat wykształciło się wiele symboli, których zadanie sprowadza się do przyciągania wszelkiej pomyślności. Takim symbolem jest czterolistna koniczyna-oznaka szczęścia. Wierzenie w jej magiczną moc wywodzi się z ludowych podań. Według nich czterolistna koniczynka była jedyną pamiątką jaką Ewie udało się zabrać z raju. Te same podania głosiły ,że na głowie człowieka mieszka jego opiekuńczy duch. Z obawy przed jego strąceniem zaczęto unikać przechodzenia pod drabiną. Nikogo nie dziwi ,że większość z nas woli pod nią nie przechodzić.

Ciekawym zwyczajem było stukanie w grobową deskę, gdy leżał na niej zmarły. Nasi przodkowie chcieli w ten sposób odstraszyć złe moce, które czekały na ludzką duszą. Wraz z upływem czasu zaczęto pukać w każde niemalowane drewno dla odpędzenia niepowodzeń i nieszczęść.

Do dnia dzisiejszego popularne jest przekonanie ,że zbicie lustra to siedem lat gwarantowanego pecha. Geneza tego zabobonu sięga odległych czasów. Lustro od zawsze było przedmiotem magicznym. Nasi pradziadowie byli przekonani, że w odbitym wizerunku zamieszkuje dusza człowieka. Stłuczone lustro skutkowało tym, że dusza nie mogła powrócić do ciała.

Wraz z biegiem lat zrodziło się mnóstwo przesądów. Jedne są bardziej znane inne mniej. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zabobony zostały wymyślone przez ludzi. W większości nie mają racjonalnego wytłumaczenia. Nie możemy uzależniać wszystkiego od wróżb i przepowiedni. Pomimo to przesądy spełniają dosyć ważną rolę w życiu społecznym. W pewien sposób pomagają nam odnaleźć się w dzisiejszym świecie. Takie „magiczne” myślenie daje ludziom poczucie kontroli otaczającego ich świata. Wiara w zabobony przetrwała dzięki temu ,że ludzie wciąż czują przed czymś obawę. Chcą wierzyć, że coś uchroni ich przed nieszczęściem. Po prostu pożądają poczucia bezpieczeństwa.

Dominika Korwek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz