niedziela, 5 listopada 2017

Od Cours Mirabeau w Aix-en-Provence po dylewski platan

Krótki pobyt we wsi Dylewo w dniu 22 października 2017, w ramach ćwiczeń z przedmiotu szata roślinna Polski, zadziałał na mnie niczym magdalenka Proust’a, której smak przenosi degustującego do innej sfery czasowej. Tym razem funkcję ciasteczka o mocy podróżowania nie tylko w czasie, ale i przestrzeni, zastąpił znamienity, charakterystyczny kształt pnia dylewskiego platana, posadzonego za przyczyną dawnych właścicieli majątku, o których niewiele wiem. Wszelakie próby drążenia historii tajemniczego dworu kończyły się fiaskiem lub groźbą bycia podejrzanym o niegrzeczną dociekliwość.

W moją obecność w dylewskim arboretum, wpisanym w opustoszałą, otuloną we mgle zapomnienia wiosce, nie do końca uwierzyłam. Ta baśniowo-senna atmosfera, powiodła moje spacerowe kroki, ku osamotnionemu platanowi. Ukrywał się wśród innych, miejscowych i przybyłych z innych stron świata drzew. Nawet próba sfotografowania pnia drzewa okazała się nieudaną, bo wewnętrzna szybka mojego aparatu fotograficznego zaszła mgłą.

Widok dylewskiego drzewa odtworzył w mej pamięci aleję platanów z Cours Mirabeau w Aix-en-Provence. Ich stabilna, rytmiczna i uporządkowana obecność do dziś mieszka w mej pamięci (również tej fotograficznej). Oczyma wyobraźni wciąż widzę je po prawej i po lewej stronie alei i wiem, że te prowansalskie platany pamiętają kroki i impresjonistyczne spojrzenie na górę Saint Victoire Paul’a Cézanne’a.

Podczas mego pobytu w Aix-en-Provence (2006 – 2014) ich gałęzie były regularnie przycinane. Na niektórych z nich zawieszano metalowe obręcze podtrzymujące głośniki. Wspomniane metalowe instalacje z czasem wtapiały się w strukturę drzewa. Zakochani ryli ostrymi narzędziami inicjały imion swoich ukochanych, a następnie ranili korę drzewną zataczając wokół koślawych dużych liter niekształtne serca. Czyżby kora platana prowansalskiego była aż tak plastyczna? Czyż dlatego japońska artystka-performerka, instalatorka i rzeźbiarka postanowiła je otulić przynajmniej na jakiś czas jaskrawą czerwienią w duże białe kropy z poliestrowego materiału?

Jest rok 2013. Yayoi Kusama (urodzona w 1929) otwiera 17 stycznia na Cours Mirabeau, wraz z innymi zglobalizowanymi artystami w Aix-en-Provence i okolicy, akcję artystyczną L’art-à-l’endroit, bo miejsce sztuki jest tu i teraz, na miejscu: w Aix-en-Provence. Jak dziwnie brzmi to ostatnie zdanie w listopadzie 2017 roku w Olsztynie. To wniebowstąpienie groszków na drzewach Ascension des pois sur les arbres Yayoi Kusamy trwało do 17 lutego 2013.

Ewa Surażyńska



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz