niedziela, 26 listopada 2017

„Piramida Zwierząt” Katarzyny Kozyry po warmińsku i prowansalsku albo o lokalnym potraktowaniu sztuki zglobalizowanej

Oratoires du Centre Ancien d'Aix-en-Provence;
Association pour la Restauration et la sauvegarde du Patrimoine du Pays d'Aix;
str.: 52: Saint Roch et son chien. 40 rue Espariat, église du Saint-Esprit.
Dzień pierwszego listopada jest najodpowiedniejszym czasem na wspomnienie instalacji Katarzyny Kozyry o intrygującym niegdyś tytule „Piramida Zwierząt” (1993) w ramach zajęć z antrozoologii i posthumanizmu [1] na DKiPII UWM. Na tę wspominkową decyzję składają się następujące czynniki, a są nimi: przyczyny osobiste, w postaci mojego jesiennego kaszlu, połączonego z bólem mięśni (uniemożliwiającego mi wyjście do i tak dziś zamkniętej biblioteki). Po drugie instalacja wyżej wymienionej artystki-performerki jest niejako wspomnieniem tętniącego niegdyś życia, które brutalnie uszło ze zwierząt goszczących w rozległych, wysokich i wytwornych pomieszczeniach warszawskiej „Zachęty”.

Tu pozwolę sobie na małą dygresję: nie wyobrażam sobie przemieszczenia tej instalacji do niskich pomieszczeń wystawienniczych olsztyńskiego Biura Wystaw Artystycznych, gdzie wieje socrealizmem. Nie wiem również jak wnieść „Piramidę Zwierząt” Katarzyny Kozyry do (mieszczącego się na ostatnim piętrze!) kortowskiego Centrum Ekspozycyjnego „Stara Kotłownia”? A może pomieszczenia olsztyńskiego zamku, w których progach gościł (15-go listopada 2016-go roku, w ramach „Zachęty do sztuki”) inny polski skandalista - Zbigniew Libera, zdołałyby równie wytwornie powitać instalację Kozyry? W „Muzeum Warmii i Mazur”? Toć przecież na zamku ma straszyć! A może w olsztyńskim „Muzeum Przyrody”, ale co na to duchy [2] innych zaimpregnowanych zwierząt leśnych, które nie należą do tych udomowionych z instalacji Katarzyny Kozyry?

Jak zaimpregnowany warszawski koń domowy porozumie się z północno-wschodnim żubrem czy łosiem? Czy duch warszawskiego myśliwskiego psa nie zakłóci spokoju miejscowej, zaimpregnowanej parze gągołów [3] (Bucephala clangula)? Tu przypomnę, że gągoły są typowymi mieszkańcami jezior śródleśnych. Czy zaimpregnowany kot Katarzyny Kozyry zaprzyjaźni się z lisem o tym samym smutnym losie? W końcu: czy miejscowy lis (Vulpes vulpes) nie zapoluje na warszawskiego koguta z samego szczytu instalacji? I czy znowu to psisko z warszawskiej instalacji nie spłoszy pary żurawi (Grus grus) i białego bociana (Ciconia ciconia)? [4]

I czy ta instalacja Katarzyny Kozyry zostałaby w ogóle zauważona? Przecież Olsztynianie od lat przywykli już do poroża, stanowiącego część drewnianego świecznika z XVI-go wieku w sferze sakralnej. Miejscowi [5] powiadają, że podczas polowania w olsztyńskich lasach, spłoszony jeleń miał sam uciec do miasta, aby dotrzeć do dzisiejszej bazyliki katedralnej św. Jakuba Starszego. Po wbiegnięciu do środka świątyni, miał paść martwy. Anonimowi rzemieślnicy, dla upamiętnienia tego wydarzenia, wykonali wyżej wspomniany świecznik. Nie wiem jak by się do tego ustosunkował św. Hubert. Czy znalazłby jakiś wspólny język ze św. Jakubem Starszym? Chyba tylko przy bardzo wysublimowanym naparze ze świeżych pokrzyw i lawendy, w towarzystwie psa, z którym św. Roch się nie rozstawał (w prowansalskiej reprezentacji rzeźbiarskiej [6]).

Nasuwa się ponure pytanie: dlaczego w tak wielu wnętrzach publicznych i prywatnych, zwierzę jest akceptowane, ale w formie zaimpregnowanej, czyli martwe? Czy przebywanie z człowiekiem w wytwornych wnętrzach galerii czy świątyni tak często musi być okupione śmiercią tych zwierząt?

Wrócę jednak do równie smutnej współczesności: „Piramidę Zwierząt” widziałam jeszcze w końcówce XX-go wieku, najprawdopodobniej jeszcze zanim rozpoczęłam studia na warszawskiej Europejskiej Akademii Sztuk (1995 – 2000): tamże zatrudniona przez EAS krytyk sztuki, mgr [7] Monika Małkowska, ze skrzętną wnikliwością, oprowadzała nas po wszystkich ważnych współczesnych galeriach ówczesnej Warszawy.

Wyżej wymienione wydarzenie artystyczne, z udziałem umarłych zwierząt, odtwarza w mej pamięci warszawską atmosferę z ostatniego dziesięciolecia przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Niestrawna instalacja Katarzyny Kozyry, napawa zamierzonym przez artystkę: to bezsilnym buntem, to niepotrzebnym smutkiem, bo zmieszanym z poczuciem, że mam tu do czynienia z klasyczną idioterią (prawną). Z tym ostatnim, dość pretensjonalnym jak na Dzień Wszystkich Świętych terminem, zapoznałam się uczestnicząc w warsztatach prowadzonych przez Natachę Pugnet i Patrick’a Lhot’a [8] w ramach ćwiczeń ze współczesnych praktyk w sztukach plastycznych. A idioteria czerpie korzyści z luk i niedociągnięć prawnych. Jest źródłem inspiracji dla tych, którzy nie boją się prowokacji w badaniu granic ludzkiej głupoty. Zadaje ona dużo pytań, na które nie mamy gotowych odpowiedzi. Robi dużo hałasu wokół siebie. Stawia pod znakiem zapytania wartości zdające się być niezachwianymi, a nas samych: w pozycji niewygodnej, demaskując hipokryzję. Bracia Grimm’owie mieli się niejednokrotnie przewrócić w grobie na myśl o tym, co Katarzyna Kozyra uczyniła z ich „Muzykantami z Bremy”.

Czy współczesne dzieci nie zasną już dziś tak łatwo jak niegdyś?

Ewa Surażyńska
studentka DKiPII UWM

Przypisy:

[1] Przedmiot prowadzony przez dr Dariusza Liszewskiego na I-ym roku studiów magisterskich z Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie w roku akademickim 2017/2018.
[2] Tu możemy pozwolić sobie na dyskusję związaną z duszą zwierząt i odwiecznym pytaniem: czy zwierzęta posiadają duszę?
[3] Zapraszam do rozdziału poświęconemu olsztyńskiemu „Muzeum Przyrody” (str.: 73 - 79) w ilustrowanym przewodniku siedziby Muzeum Warmii i Mazur. Wydawca: FOTO LINER S.C.; Międzyborska 50, 04-041 Warszawa.
[4] Czyżbym wspominała dyskusję, która odbyła się 27 września między 19:50 a 21:00 w Amfiteatrze im. Czesława Niemena w Olsztynie wokół tematu: „Posthumanizm: filozofia, sztuka, nauka”?
[5] Zobacz grzbiet przewodnika po olsztyńskiej bazylice katedralnej św. Jakuba na przełomie wieków ks. Andrzeja Lesińskiego.
[6] W: Oratoires du Centre Ancien d’Aix-en-Provence; Association pour la Restauration et la sauvegarde du Patrimoine du Pays d’Aix; str.: 52: Saint Roch et son chien. 40 rue Espariat, église du Saint-Esprit.
[7] Tytuł, który posiadała moja wykładowczyni w latach 1995 – 2000.
[8] Warsztaty prowadzone dla studentów sztuk plastycznych na studiach magisterskich na Wydziale Literatury i Nauk Humanistycznych na Aix-Marseille Université [Master Arts, arts plastiques. Faculté des Lettres et Sciences Humaines] przed rokiem 2008-ym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz