piątek, 29 grudnia 2017

Jak rozumiem metodologię nauk przyrodniczych

Dylewska Góra; data: 22 X 2017 rano 

Jak (ja) rozumiem metodologię nauk przyrodniczych? Czym jest nauka? Z pewnością nie jest moim wyobrażeniem, imaginacją lub legendą na temat jakiegoś konkretnego zjawiska jakim jest mgła, ogień, wiatr. Nauka charakteryzuje się dużą pokorą poznawczą i brakiem ufności do naszych zmysłów: czy mój słuch nie zwodzi mnie? Czy mogę liczyć na mój wzrok? Czy moje doznania słuchowo-wzrokowe dadzą się opisać w sposób racjonalny? Czy mój wzrok, słuch, węch i dotyk nie oszukują mnie? Czym charakteryzuje się metoda naukowa? 

Słowo metoda przyjaźni się ze sposobem, analizą i porównaniem: czyż dźwięk gitary z końca sali nie wydaje się bardziej oddalonym od dźwięku tamburynu usytuowanego dwa metry ode mnie? Wnikliwy badacz będzie chciał zrozumieć (a nie poczuć intuicyjnie) jaka jest specyfika dźwiękowa tych dwóch instrumentów. Z jakiego materiału są one skonstruowane? Czy intensywność dźwięku jest związana tylko z odległością? 

Jaka jest specyfika nauk przyrodniczych (eksperymentalnych) w porównaniu do nauk humanistycznych? Z pewnością nauki przyrodnicze charakteryzuje większa pokora poznawcza i brak zaufania w stosunku do tego czym jest czucie. Naukowiec nie będzie nawet ufał słowom użytym przez skryba opisującego doświadczenie laboratoryjne. Naukowiec odrzuci słowa wiotkie, nieszczelne i zbyt eleganckie, aby zastąpić swoje spostrzeżenia słowami pretendującymi do sfery definicji. Naukowiec lubi słowo paradygmat. Gardzi erudycją. Analizuje mgłę: a jeśli jego zainteresowania zmierzają ku legendom, to w celu ich brutalnej demistyfikacji. 

Dylewska Góra; data: 22 X 2017
przed południem
Naukowiec stara się zrozumieć emocje: jeśli tym uczuciem jest strach, to bada jego przyczynę. Naukowiec zauważa, że strach jest uczuciem nieprzyjemnym, ale jeśli ten bodziec pomaga ofierze tego uczucia pokonać niebezpieczeństwo i tym samym przeżyć lub uniknąć nieprzyjemności, to stwierdzi, że jest on potrzebny. Bezradny humanista popadnie raczej w hedonizm rozpaczy, delektując się w swoim masochizmie, niczym ostrymi przyprawami, zjawiskiem strachu, ogołoconym z przydatności, czy jego bezużyteczności. 

Naukowiec nie zaufa poecie, a poetę zmęczy wnikliwość i precyzja naukowca. Z pewnością ani jednych ani drugich nie należy traktować do końca na poważnie. 

W końcu: zastanawiam się, czy w XXI wieku należy na nowo stwarzać granice między poznaniem naukowym a intuicyjnym? Czyż dzisiejsi naukowcy nie przypominają humanistów? Czy nauki humanistyczne nie flirtują z metodologią nauk przyrodniczych? Czy te podziały nie są sztuczne lub przedawnione? Odpowiadam pytaniami na pytania i nie oczekuję jakiejkolwiek odpowiedzi.


Ewa Surażyńska

2 komentarze:

  1. Groch z kapustą. W wypowiedzi "Jak rozumiem metodologię nauk przyrodniczych" brakuje widać właśnie brak metodyki, ale jak rozumiem to luźna wypowiedź, a nie tekst naukowy. Nauki przyrodnicze i humanistyczne od zawsze posługiwały się innym aparatem poznawczym, co wynika z ich charakteru i nie sądzę, by coś w tej mierze miało ulec zmianie. Mędrca szkiełko i oko nie przystaje do "wiary i czucia". Uważam, że każdego badacza - czy to humanistę, czy przyrodnika powinna charakteryzować wspomniana "pokora poznawcza".

    Nie zgodzę się, że Naukowiec "gardzi erudycją". Doświadczenie pokazuje, że wielu z nich było erudytami, a czasem nawet wielkimi humanistami (vide np. Einstein). Z drugiej strony poeci to nieraz umysły wybitnie ścisłe, dlatego zarówno ich, jak i naukowców traktowałbym poważnie, jeśli oczywiście ich dokonania i kompetencje na to zasługują.

    OdpowiedzUsuń
  2. To esej a nie publikacja naukowa. Złośliwości nie na miejscu.

    OdpowiedzUsuń