czwartek, 12 czerwca 2014

Warmianka o mazurskim poecie i zapomnianym grobie

Pisał wiersze…Obserwował świat i czuł, że to co widzi i czuje musi pozostawić przyszłym pokoleniom. Bo świat może się zmieni, bo ludzie odejdą, politycy może się zmienią, a na ich miejsce przyjdą tacy, którzy już tego świata już nie doznają.

Jego imieniem nazwano Kajkowo dawną wieś Buchenwald, szkoły otrzymały go za patrona oraz wiele ulic, nie tylko w mazurskich miastach. Swego czasu Michał Kajka, bo o nim mowa, służył jako młot propagandowy „polityki historycznej”. Dla jednych był bojownikiem o polskość, dla drugich Niemcem, jeszcze innym wpisuje się w pamięć jako mazurski cieśla i murarz. Spory i dyskusje o zawartość Mazura w Mazurze i udowadniania polskości lub antypolskości Kajki to temat na osobne rozważania.

Kajka… a może Kayka? Od 1883 roku wraz z żoną Wilhelminą z Karasiów zamieszkał na stałe w Ogródku/Ogrodtken pod Ełkiem. Podczas akcji germanizacyjnej nazw miejscowych i fizjograficznych, historyczna nazwa niemiecka na krótko w 1938 r. zastąpiona przez administrację nazistowską sztuczną formą Kalgendorf. To niewielka wieś w powiecie piskim, w gminie Orzysz(dawniej powiat ełcki). Tutaj poeta, będący również cenionym fachowcem jako cieśla i murarz, postawił własnoręcznie dom, wraz zabudowaniami gospodarczymi, który od roku 1968 funkcjonuje jako Muzeum im. Michała Kajki.

Niewątpliwie Michał Kajka jest osobą, której warto poświęcić chwilę cennego w tym świecie czasu i upamiętniające go muzeum, zwłaszcza jeśli interesuje nas niejednokrotnie zagmatwana historia tych ziem. Poszukując spojrzenia na tereny pogranicza, w których krew miesza się z różnymi kulturami, gdzie polityka zmusza do wyborów przynależności narodowej, gdzie życie prostego człowieka miesza się z zapierającym dech pięknem przyrody, a jednocześnie z biedą, strachem i boskimi wyrokami. Jego twórczość to chyba jeden z nielicznych zachowanych dowodów dokumentujących ślady Mazurów, ludzi którzy wzrastali i zmieniali się wraz z tą ziemią.

Muzeum w Ogródku poświęcone jest życiu i twórczości poety, a zorganizowane zostało przez Powiatowy Wydział Kultury w Ełku, merytoryczną opiekę zaś, do 1975 roku sprawowało Muzeum Okręgowe w Białymstoku. W latach 1975-2000 Muzeum Michała Kajki w Ogródku było Oddziałem Muzeum Okręgowego w Suwałkach. Od września 2000 roku Muzeum M. Kajki jest Oddziałem Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu, podległym Radzie Powiatu w Piszu.

Dnia 7. czerwca 2014 r. w nowo wyremontowanym muzeum odbyło się uroczyste otwarcie stałej wystawy pt.„Michał Kajka 1858-1940”. A wszystko to dokonało się m. in dzięki projektowi „Remont i modernizacja budynku gospodarczego Muzeum Michała Kajki”, który otrzymał dofinansowanie w ramach programu MKiDN „Infrastruktura kultury” oraz z programu operacyjnego „Zróżnicowany rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013”. Przebudowano budynek muzealny, powstały tu cztery sale wystawowe z ekspozycją w nowej odsłonie. Wykorzystano obok tradycyjnych form wystawienniczych, nowoczesną prezentację multimedialną zbiorów. W 2011 roku gruntownemu remontowi został poddany również budynek gospodarczy. Jak czytamy w prasie – nowa ekspozycja w wyremontowanym i przebudowanym Muzeum Michała Kajki wzbudziła zachwyt i podziw zaproszonych na jej otwarcie gości.

Remont Muzeum w Ogródku kosztował ponad 1.415 tys. zł! Prace sfinansowano ze środków Starostwa Powiatowego w Piszu (ponad 530 tys. zł) dofinansowania Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (130 tys. zł) oraz środków unijnych (ok. 755 tys. zł). Zacna inicjatywa i faktycznie zachwycająca, aczkolwiek tuż obok dzieje się rzecz wielce niepokojąca…

Kilkaset metrów na wschód, od miejscowości Ogródek znajduje się grób Michała Kajki (1858-1940) i jego żony Wilhelminy (1857-1937). Tak właśnie! Po lewej stronie niewielki, zarośnięty krzakami, ba! drzewami pagórek, który w niczym nie przypomina cmentarza, którym niegdyś był. To ewangelicki cmentarz mieszkańców Ogródka lub może ściślej to, co po nim zostało. Nie informuje nas o jego cichej obecności ani żadna tablica, ani też nie prowadzi nas do niego żaden drogowskaz. Pośmiertnie odznaczony Orderem Polonia Restituta IV klasy, działacz, poeta, artysta… A wokół zamiast laurów przerażająca cisza, zapomnienie i tylko natura gości się bez pytania, otacza krajobraz tak, jak robiła to kiedy patrzył na niego poeta.

Grób Kajki stoi samotne, okryty zasłoną zieleni, zniszczony, zaniedbany, nie skarży się ani przez chwilę, ale w tym trwaniu pyta… Skoro stawiamy Kajce pomniki, dajemy ulicom jego imię, fundujemy tablice pamiątkowe i nagrody w konkursach poetyckich jego imienia, jak to możliwe, że zapominamy o podstawowym wyrazie szacunku, jaki należy się człowiekowi? Znajdujemy niebagatelne kwoty, by uczcić jego pamięć wystawami i muzeum, które staje się powodem do dumy samorządowców i działaczy kultury. Czy z równie wielką dumą i zachwytem spogląda się w kierunku miejsca spoczynku poety?

Nie domagam się kolejnych strategicznych inwestycji, programów operacyjnych czy innych skomplikowanych procedur. Myślę raczej o miotle, wiadrze z ciepłą wodą i środkach czystości. Myślę o odruchu serca, podstawowych zasadach współżycia społecznego, logicznym i konsekwentnym postępowaniu. Myślę o niewykorzystanej lekcji historii, bezrefleksyjnym działaniu i pustym napawaniem się połowicznym sukcesem. Wydaje się, że kwota przeznaczona na remont muzeum jest wystarczająco imponująca, by mogła znaleźć się w niej nieporównywalnie symboliczna suma przeznaczona na renowację nagrobka Kajki. Wydaje się również, że w całym projekcie to właśnie to miejsce powinno mieć priorytet, a na chwilę obecną nie jest nawet częścią założenia.

Wiadomo także, iż organizatorzy zaoszczędzili co najmniej tyle cennych funduszy na urządzenie nowej ekspozycji, ile za darmo otrzymali cennych materiałów ikonograficznych. Jestem przekonana, że na Mazurach znajdzie się liczna grupa pasjonatów, kilka stowarzyszeń, czy społeczników, którzy swoja miłość do regionu deklarują nie tylko w statutach, czy na łamach poczytnej lokalnej prasy. Nie wspomnę tu o pracownikach Muzeum, którzy jako pasjonaci tematu (bo nie wyobrażam sobie, że może być inaczej) nie potrzebują chyba dodatkowej motywacji do podjęcia takich działań. Traktując całościowo zagadnienie pamięci o osobie Kajki powinni tą sprawę traktować jako oczywistą i priorytetową!

Uczczenie pamięci, pielęgnacja otoczenia grobu i zwykła pamięć wyrażona zapalonym zniczem nie wymaga nakładów ze środków unijnych, docelowych programów czy skomplikowanych procedur ubiegania się o fundusze. Obserwacja z nieodległej Warmii zastanawia mnie i niepokoi. Czekam na refleksję z Mazur.

Izabela Treutle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz