piątek, 14 marca 2014

Może nasze pokolenie jest ostatnim, które cieszy się naturalnym menu - za kilkadziesiąt lat na stołach królować będą produkty z probówki


(fot. S. Czachorowski)
Czasy współczesne wiążą się niezwłocznie z różnorakimi technologiami wprowadzanymi w życie. Mowa tu między innymi o technologii żywienia która jest niezwykle rozbudowana, ponieważ bazuje przede wszystkim na ludzkim popędzie jakim jest uczucie głodu. Temat jest dosyć istotny z biologicznego i etycznego punktu widzenia, ponieważ w im postęp cywilizacyjny jest coraz większy, naszych naturalnych źródeł pokarmu jest coraz mniej.

Możemy w takim razie zadać sobie pytanie - co nastąpi, gdy naturalne źródła pokarmu, zastąpimy sztucznymi? Czy nie będzie to początek końca i czy nie odzwierciedli to faktycznego (złego) stanu naszej planety? Produkcja technologii żywności jest procesem, który niebywale mnie zainteresował i pozwolił na skupienie się na problemie dotyczącym polepszaczy, konserwantów, barwników i innych substancji potencjalnie niepotrzebnych człowiekowi z biologicznego punktu widzenia, a także na produkcji z wykorzystaniem najnowszej technologii w produkcji żywności.

Faktem oczywistym jest to, że technologia produkcji jedzenia zmieni się na przestrzeni lat i nie będzie to jedynie skutkiem kaprysu ludzkości, ani zamiłowania do odkrywania coraz to nowszych rzeczy. Będzie to potrzebny proces, ponieważ rolnictwo praktykowane od wielu lat (zwłaszcza w Polsce) nie sprawdza się tak, jakbyśmy tego oczekiwali. By nie niszczyć planety oraz nie ryzykując klęski głodu na skalę światową, społeczeństwo musi obrać sobie za cel stworzenie nowego sposobu na masową produkcję żywności.

Najnowsze badania naukowców na całym świecie ukazują nam zupełnie innowacyjny plan na nowy jadłospis, który może w niedalekiej przyszłości będzie królował na stołach we wszystkich domach świata. Prognozy dotyczące najbliższych kilkudziesięciu lat sugerują nam możliwość pozyskania mięsa z hodowli In vitro. Co prawda na razie mięso In vitro to dość luźna masa komórek mięśniowych, natomiast wg James’a King’a biotechnologia pozwoli nam w niedługim czasie na masową produkcję mięsa, bez tradycyjnego modelu hodowli, a następnie uboju, które jednocześnie wiąże się z okrucieństwem. By jednocześnie zachęcić i zmotywować do dalszych badań, pewna organizacja ufundowała wysoką nagrodę za uzyskanie mięsa kurzego z hodowli In vitro, które pozwoliłoby na masowe wykorzystanie tego procesu na skalę przemysłową.

Ryby są cennym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych, które organizm człowieka nie jest w stanie sam wyprodukować. Dlatego spożywając ryby i dostarczając nienasyconych kwasów tłuszczowych, dbamy o sprawne funkcjonowanie naszego mózgu oraz układu krążenia. Naukowcy pozyskali umiejętność wytwarzania owych tłuszczy oraz wszczepiania ich w komórki mięśniowe zwierząt domowych hodowlanych, takich jak świnia, czy owca.

W związku z tymi dokonaniami, badaczom udało się uzyskać zdrową odmianę wołowiny, która zamiast szkodliwych związków (np. powodujących miażdżycę) byłaby uboższa o znaczne ilości tłuszczów. Przyszłościowe modyfikacje genetyczne opierające się o hodowlę In vitro, obiecują nam również brak ości, brak zanieczyszczeń oraz niebezpiecznych dla ludzkiego organizmu drobnoustrojów. W związku z tym, że uprawy zbożowe są niezwykle podatne na różnego rodzaju choroby roślin oraz na niekorzystne warunki klimatyczne, prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości era upraw roślin zbożowych zostanie zastąpiona erą ziemniaka. Zwolennicy zdrowego odżywania jednogłośnie twierdzą, że ziemniaki są źródłem zbyt dużej ilości łatwo przyswajalnych węglowodanów. Jednak posiadają swoje ukryte zalety, ponieważ zawierają więcej pełnowartościowego białka oraz ważne witaminy w porównaniu z roślinami zbożowymi. Są również łatwiejsze w uprawie, a także koszt ich upraw nie spędza nikomu snu z powiek. Jednak przyszłość tych roślin również zależy od biotechnologii. Naukowcy obecnie pracują nad wytworzeniem odmiany, która w istocie będzie odporna na zarazę ziemniaczaną. Choroba ta była niezwykle niebezpieczna w XIX w, natomiast dalej sieje spustoszenie i zagraża uprawom na całym świecie.

Niezwykle wielką nadzieją futurystycznego świata są glony. Rośliny doceniane jedynie przez kucharzy w kuchni azjatyckiej, natomiast ich potencjał w dalszym ciągu nie jest dostatecznie wykorzystany. Mają bez liku zalet: można je wyławiać z morza, nie potrzebują gruntów uprawnych, można hodować je nawet w przydomowych stawach. Ze względu na swoje wartości odżywcze (cenne źródło węglowodanów oraz jodu, wpływające na pracę tarczycy) , glony w przyszłości mogłoby z powodzeniem zastąpić warzywa na talerzu. W smaku nie przypominają trawy jak wszystkim powszechnie się wydaje, a są lekko słonawe i chrupkie , przez co przypominają ogórki bez octowego posmaku. Do masowej hodowli najlepiej nadają się małe organizmy - chociażby jednokomórkowe. Okrzemki, sinice, mają zdolność do syntetyzowania dużych ilości związków tłuszczowych. Firmy na całym świecie próbują wykorzystywać tę umiejętność do produkcji biopaliw, natomiast wizja produkcji olei jadalnych jest coraz bardziej realna.

 Wszystko o czym wspomniałem powyżej może nie brzmi najlepiej i wydaje się mało apetyczne, natomiast są to jedynie pozory. Wszak w dzisiejszych czasach wybieramy ze sklepowych półek produkty, których składów lepiej nie czytać, po to, by nie popsuć zamiarów kupna oraz apetytu. Przyszłość w produkcji żywności należy w dużej mierze do produktów przetworzonych, ze względu na swoją niewielką cenę oraz łatwość dostępu.

Lech Wronowski

 Źródło http://www.focus.pl/czlowiek/wigilia-2050-5495

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz