niedziela, 16 marca 2014

Poznawanie dziedzictwa przyrodniczego Kociewia jako propozycja działań edukacyjnych dla uczniów gimnazjum


Dziś trudno znaleźć osobę, która będąc zadeklarowanym mieszczuchem prowadzącym kanapowy styl życia, nie spogląda ukradkiem na filmy podróżniczo–przyrodnicze, na foldery turystyczne a nawet w porywach na czasopisma podróżnicze opisujące jakieś odległe, dziewicze tereny. Przypuszczalnie pasja ta jest spotęgowana u młodych ludzi bardziej ruchliwych od tych wchodzących w „wiek kanapowca”. Ludzi młodych poznających z zapałem różne przejawy życia, zainteresowanych swoim otoczeniem. Przy założeniu, że ową młodzieńczą ciekawość warto rozbudzać i stymulować, i że przejawiają oni ochotę, aby wyruszyć z nami w poznawanie otoczenia, można im zaproponować poznawczą i odkrywczą wyprawę po ziemi kociewskiej.

Na początku warto wyjaśnić uczestnikom wyprawy tajemniczą nazwę naszego regionu. Jedna z teorii wyjaśnia, że nazwa „Kociewie” wzięła się z mnogości rozsianych tu „kociołków” – oczek wodnych, stawów, jeziorek i jezior. Znajduje się ich bez liku na Kociewiu Tczewskim i Kociewiu Starogardzkim. Na pograniczu tych regionów można obserwować naturę nadwodną nad jeziorami Damaszka, Zduńskim i Gętomie. Można też zajrzeć w szuwary pobliskiego Tczewowi Jeziora Rokickiego. Niczym pojezierze prezentuje się południowy skrawek Kociewia, gdzie można obserwować lustra wody jeziora Jelenie, Smarzewskiego i Rakowieckiego, aż po jeziora Półwieś i Pieniążkowo. Może uda się nam zaobserwować owada o krótkim tułowiu, wydłużonym odwłoku i bardzo dużymi oczyma – ważkę, którą nie sposób pomylić z żadnym innym stworzeniem. Jeśli dopisze nam szczęście zobaczymy ją szybującą bezgłośnie i niewyobrażalnie zwrotnie.

Analizy naukowe wykazują, że gdyby największe miasta świata wywrócić na lewą stronę, to oprócz sterty śmieci uzbierałaby się sporych rozmiarów górka rodem z Arki Noego. A jeśli przyjrzymy się miastom i wsiom Kociewia Tczewskiego i wywrócimy je oczyma naszej wyobraźni na lewą stronę? Zapewne nie będzie tak dużo i tak kolorowo, ale z pewnością też nie tak jadowicie. Po kątach tczewskich, subkowskich, pelplińskich i morzeszczyńskich miast i wsi ukrywa się 1,5 centymetrowy skorupiak - stonoga murowa, a także wstężyk ogrodowy – ślimak o kulistej, błyszczącej muszli z czarnymi prążkami czy wreszcie najbardziej znany w Polsce ślimak winniczek o średnicy muszli sięgającej przeciętnie 5 cm. Uczestnicy wyprawy mogą też zaobserwować szybujące po niebie w pobliżu ludzkich osiedli wronę, kawkę czy gawrona. Uczniowie lubią ciekawostki, więc warto przy okazji wspomnieć, że gawrony widzą w nadfiolecie; dla nas są one czarne, ale same postrzegające w nadfiolecie postrzegają się w stadzie jako niezwykle barwne.

Na szczęście teren pozyskany przez naszą cywilizację kosztem dzikiej natury nie został do końca ujarzmiony przez człowieka. Dlatego na łąkach i polach Kociewia Tczewskiego można natknąć się na zająca szaraka, zaobserwować przemieszczającego się lotem szybowcowym bociana białego lub nieco mniejszego, prowadzącego skryty tryb życia w lasach bociana czarnego. Czasami można je dostrzec, gdy umykają przed hałasem samochodów mknących autostradą A1 lub innymi drogami Kociewia. Za progiem domu, na progu dzikiej przyrody z łatwością znajdziemy gniazdo bociana białego, które może mieć nawet do 2 metrów średnicy i ważyć powyżej jednej tony. Przemierzając kociewskie bezdroża można z uczniami odróżniać sylwetki ptaków, zagubione pióra, wsłuchać się w ptasie trele. W Polsce jest około 450 gatunków ptaków z czego na kociewski świergot przypada około 15. Tworzą go: jaskółka oknówka, szpak, wróbel, jerzyk, kos, mazurek, trznadel, sikora bogatka, kowalik, sójka, grzywacz, kaczka krzyżówka i inne. W myśl starego ludowego porzekadła „gdzie las tam dzięcioły” spotykamy i na Kociewiu dzięcioła dużego, który potrafi uderzać dziobem w drzewo nawet 20 razy na sekundę.

Wyjeżdżając kilkanaście kilometrów poza Tczew można napawać się żywicznym aromatem pobliskich lasów swarożyńsko-boroszewskich. „Tuż za murami pelplińskiej katedry” można spotkać przyrodę pośród drzewostanów bielawsko-borkowskich lasów a kierując się na południe w kompleksach brodzko-pomorskich. W pobliżu miejsca mojego zamieszkania znajdują się Rezerwaty Przyrody Opalenie Dolne i Opalenie Górne, które są folklorystycznie bezcenne dla pasjonata i poszukiwacza rzadkich gatunków leśno-stepowych. W miejscu tym występuje m.in. groszek szerokolistny jako objęty szczególną ochroną wpisany do „Polskiej Czerwonej Księgi Roślin”. W Polsce jest tylko kilka stanowisk tego bardzo rzadkiego gatunku. Także niedaleko Opalenia jedne z najbogatszych połaci leśnych Pomorza tworzą Rezerwaty Wiosło Małe i Wiosło Duże. Mają tu swą bezpieczną przestrzeń przedstawiciele flory rzadko występujący w Europie. Można tu spotkać takie rośliny jak skrzyp olbrzymi, pluskwica europejska, aster gawędka, czosnek skalny i inne. Rezerwaty oprócz swoich walorów botanicznych mają też swą urodę krajobrazową. Rosną tu tak potężne dęby, że przynajmniej trzy osoby muszą podać sobie dłonie, aby zmierzyć obwód ich pnia.

Podczas spaceru do lasu coś może nas zaczepiać za nogawki, rękawy, zrzucić nam to i owo na głowę. Mogą być to ciernie głogu lub kolce dzikiej róży, owoce tarniny lub bzu czarnego. Mogą być to też igły świerka pospolitego, modrzewia europejskiego lub sosny zwyczajnej. Nie mniej niespodzianek spotka nas pod odmianami takich drzew liściastych jak buk zwyczajny, jarząb pospolity, dąb szypułkowy, grab pospolity, brzoza brodawkowata, jesion wyniosły, lipa szerokolistna, klon zwyczajny czy topola. Ciekawym zadaniem dla „kociewskich tropicieli” może być rozpoznawanie gatunków tych drzew po wyglądzie kory i kształcie liści.

Lewym dopływem Wisły płynącym przez Kociewie jest 160 kilometrowa Wierzyca. Rzeka jak magnes przyciąga wędkarzy i miłośników ptaków. Świat kociewskich krajobrazów wokół Wierzycy, żywych istot takich jak pstrąg tęczowy, wydra, zimorodek jest gotowy urzec każdego wrażliwego obserwatora w czasie każdego nadbrzeżnego spaceru. Stwarza możliwość zorganizowania kółka ornitologicznego, spływu kajakowego czy zajęć wędkarskich. Te ostatnie można też zorganizować nad Wisłą, która jest tu urzędową granicą geograficzną. Setki wędkarzy zasadzają się tu na szczupaka łowiąc go metodą na tzw. spinning. Można tu, ale też i w okolicach śródpolnych stawów, zaobserwować mewę śmieszkę i rybitwę popielatą. Przejrzystość wód kociewskich nie dorównuje krystaliczności tropikalnych akwenów, stąd łatwiejsze wydaje się być podziwianie wędkarskich trofeów od próby podpatrywania występujących w kociewskich akwenach okoni, karasi pospolitych czy leszczy.

Można z uczniami opracować „elementarz śniadaniowy” kładąc główny nacisk na serwowane na naszych stołach pieczywo. Paradoksem jest, że rozpieszczani wielością serwowanych nam produktów piekarniczych nie potrafimy rozpoznawać i nazywać zasianych łanów. Stąd ciekawy może okazać się przyspieszony kurs z zagadnień zbóż jarych i ozimych. Kurs praktyczny, w terenie bowiem możemy zaobserwować pola obsiane pszenicą, która dzierży palmę pierwszeństwa w światowej produkcji zbóż, obsiane jęczmieniem wykorzystywanym dla potrzeb browarnictwa, obsiane też żytem, owsem, pszenżytem i gryką.

Pod lupę można też wziąć najmniejszych przedstawicieli fauny kociewskiej pełniących ważną rolę w zrównoważonym życiu nie tylko regionu, ale całej planety. Przy odrobinie szczęścia pod lupą zobaczymy tu biegacza, wija drewniaka, pszczołę, trzmiela, szerszenia, kowala bezskrzydłego. A na kwiatach tak pospolite na Kociewiu motyle jak rusałka pawik, rusałka pokrzywnik oraz bielinek. Kociewskie kwiaty – aż żal, że nie kwitną przez cały rok. Zmysł powonienia kociewskiego tropiciela może rozbudzić jaskier, rumianek, mniszek lekarski, mlecz i marchew zwyczajna. Występujący tu wrotycz pospolity jest mocno trującą rośliną, ale jednocześnie w odpowiednich dawkach stosowany jako zioło. Bardzo dobrze odstrasza mole, muchy i inne owady. Często spotykaną na kociewskich łąkach rośliną jest krwawnik pospolity powstrzymujący krwawienie z ran. Łacińska nazwa krwawnika Achillea według legendy pochodzi od Achillesa, który podobno leczył rany wojowników o Troję właśnie za pomocą tego zioła.

Kociewscy przedstawiciele gadziego świata ani rozmiarami, ani zamiarami nie przypominają swoich krewnych z dżungli, sawanny czy prerii. Jedynie żmii zygzakowatej groźnie patrzy z oczu. Kontakty z żabą trawną, żabą zieloną, kumakiem nizinnym, ropuchą zieloną, padalcem i zaskrońcem są zazwyczaj zaskakujące, ale zupełnie bezpieczne. Przed spotkaniem z jaszczurką zwinką warto uprzedzić uczestników wyprawy, że jaszczurka ta dorastająca 20 cm w momencie zagrożenia potrafi odrzucić fragment ogona, który wijąc się odciąga uwagę napastnika, a to daje jaszczurce czas na ucieczkę.

I na koniec naszej wędrówki po kociewskich bezdrożach trzeba jasno stwierdzić, że najtrudniej będzie nam spotkać naszych pobratymców ze świata ssaków. Zdaje się, że jak nikt one najlepiej wiedzą jakim, my ludzie potrafimy być zagrożeniem dla świata przyrody. Przy odrobinie szczęścia spotkamy wiewiórkę, której puszysty ogon osiągający długość nawet do 20 cm służy do stabilizacji podczas zręcznych akrobacji na drzewach. Trudniej spotkać jeża, gdyż jest zwierzęciem nocnym a ponadto zimą zapada w stan hibernacji. Do obrony służą mu kolce oraz silny podskórny mięsień okrężny – dzięki niemu zaatakowane zwierzę zwija się w kolczastą kulę. We wszystkich większych kompleksach leśnych Kociewia spotkamy jelenia. Jako ciekawostkę dotyczącą tego gatunku warto nadmienić, że jelenie potrzebują niewiele snu, śpią 60-100 minut na dobę. Łoś źle znosi wysokie temperatury i chętnie chłodzi się w wodzie, lubi pływać i nurkować. Dlatego występuje na terenach podmokłych, zalewowych, w pobliżu rzek i jezior. Te jak i inne gatunki ssaków: dzika, borsuka, bobra europejskiego tropiciel kociewski spotkać może z daleka, gdy uwrażliwione na ludzkie spojrzenia zwierzęta uciekają po chwili namysłu.

Dobrze będzie znaleźć grupę uczniów, którzy będą chcieli wspólnie z nami obserwować, nazywać, współprzeżywać otaczającą przyrodę, podążać tropami opisanych wyżej roślin i zwierząt. „Dzieciaki co innego teraz w głowie mają: komputery, internety” -możemy sobie życzyć, żeby to zdanie wypowiedziane dobrodusznie przez zielarkę Babkę w serialu „Ranczo” nie okazało się brutalną prawdą, a wynikająca z niego i nieraz bardzo nas zaskakująca rzeczywistość, nie ostudziła naszego pedagogicznego zapału i dobrych intencji.

Beata Grabowska-Cieślikowska

1 komentarz: